człowiek
który mnożył się jak szarańcza
spadł na matkę ziemię
gryzł niszczył ciął mordował
ginęła natura
padały wiekowe lasy
zniszczone łąki pełne kwiecia
zwierzęta oszalałe ze strachu
zabijane na futra na kotlety
dla pieniędzy
dla żądzy
w betonowych pudłach
zbudowanych na zgliszczach piękna
zamieszkała dzicz ludzka
walcząc ze sobą
zabijając siebie nawzajem
wymyśliła boga aby rozgrzeszyć zło
klęcząc na zimnym betonie
ze złotym kielichem w rękach
wyje fałszywe modlitwy
ogromne armie
tupotem podkutych butów
znaczą gotowość śmierci
dzidy miecze karabiny bomby atom
cały świat nienawiści zbrodni
z imieniem boga
drży matka ziemia
strąci tego potwora
w piekło ognia i wody